POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ

POWRÓT

 

WOKE JIGSAW, CZYLI JAK PIŁA ZMIENIŁA OBLICZE GATUNKU

 

 

Część moich czytelników będzie zapewne zaskoczona wyborem tematu niniejszego eseju, jako że odbiega on dość mocno od tematyki, którą zazwyczaj poruszam w swojej twórczości. Jednakże niezmiennie obserwuję z zainteresowaniem wszystko, co dzieje się w świecie kultury, a zwłaszcza filmu, i nie mogłam nie zauważyć postępującego trendu, który polega na oskarżaniu filmów i seriali o to, że są coraz bardziej woke (tzn. świadome nierówności społecznych i nakierowane na próby ich niwelowania poprzez odpowiedni przekaz kulturowy). Osoby, ze strony których padają takie oskarżenia, twierdzą, że wśród scenarzystów i producentów jest coraz więcej social justice warriors (wojownik o sprawiedliwość społeczną – określenie pejoratywne), którzy forsują swój niecny plan w postaci "postępowej" indoktrynacji nieświadomych niczego mas. No cóż – biorąc pod uwagę, że fani horroru to w większości (podkreślam w większości, bo na pewno nie dotyczy to wszystkich) dość konserwatywna w swoich poglądach grupa, nikogo nie powinno dziwić ich niezadowolenie z faktu, że ktoś bez zaproszenia wchodzi na ich podwórko i próbuje zaanektować je dla siebie. Podwórko, które do tej pory powszechnie uważano za niszowe, a więc niedostępne dla mas i w pewnym sensie elitarne.

Co ma z tym wszystkim wspólnego Piła? Otóż jako wielka fanka tej franczyzy zrobiłam sobie ostatnio maraton powtórkowy i poczyniłam mnóstwo spostrzeżeń, które wydały mi się na tyle interesujące, że postanowiłam podzielić się nimi z moimi czytelnikami. Spostrzeżenia te dotyczą głównie subwersywnej natury serii oraz jej wyróżniania się na tle krajobrazu filmów gatunkowych, szczególnie podgatunku gore. Owszem, filmy z serii Piła są niezwykle krwawe, przerażające i okrutne, jednak jeśli pominiemy ten aspekt (będący dla niektórych widzów nie do przyjęcia, co jest całkowicie zrozumiałe, jednak niniejsze rozważania pisane są głównie z myślą o zagorzałych fanach gatunku i przede wszystkim do nich kierowane), okazuje się, że są też inteligentne, pełne bardzo dobrze napisanych postaci – zarówno pierwszo- jaki drugoplanowych – i niepozbawione głębszych znaczeń. Jeśli uwzględnimy także interesujący i niesztampowy koncept oraz pomysłowość niektórych elementów fabuły, okaże się, że filmom z serii Piła dość daleko jest do stereotypowego slashera, mimo, że krew leje się tu strumieniami, a wnętrzności potrafią ozdobić niejednokrotnie całe pomieszczenie.  

Głównym bohaterem serii jest rzecz jasna seryjny morderca John Kramer o pseudonimie Jigsaw (chociaż on sam z pewnością oburzyłby się na to określenie) – genialny inżynier i wnikliwy znawca ludzkiej psyche, który dowiaduje się, że jest chory na raka i w związku z tym postanawia nauczyć ludzkość, że powinna szanować życie i doceniać fakt, że zostało jej ono dane. Czyni to poprzez porywanie osób, które jego zdaniem na to zasługują i umieszczanie ich w pomysłowo skonstruowanych, a zarazem śmiertelnie niebezpiecznych pułapkach, których zadaniem jest przetestowanie woli życia uwięzionych w nich ofiar. Jeśli uda im się przeżyć, oznacza to, że według swojego "nauczyciela" mają szansę na rehabilitację.

 Jigsaw nie jest klasycznym mordercą z horrorów w rodzaju Michaela Myersa czy Jasona Voorheesa, który biega za swoimi ofiarami z siekierą i szlachtuje kogo popadnie. W swoim modus operandi przypomina raczej Hannibala Lectera, z którym łączy go nieprzeciętna inteligencja, dogłębne zrozumienie tego jak działa ludzka natura, oraz motywacja, którą można by nawet nazwać prospołeczną (chciałabym kiedyś być świadkiem rozmowy tych dwóch postaci, najlepiej ubrana w pelerynę-niewidkę. To byłoby zapewne niezwykłe doświadczenie).

Oczywiście motyw seryjnego zabójcy jako genialnego masterminda nie jest niczym nowym – patrz wspomniany już Hannibal Lecter czy choćby Dexter Morgan z telewizyjnego serialu Dexter. Jednak i tutaj Piła stawia na głowie tradycyjne reguły gatunku. Każda z ofiar Jigsawa ma coś na sumieniu. Znajdują się wśród nich dilerzy narkotykowi, niewierni małżonkowie, rodzice zaniedbujący dzieci, skorumpowani policjanci… Są to więc osoby starannie wybrane, które zdaniem Johna Kramera potrzebują życiowej lekcji. Trochę jak w filmie Seven, gdzie inny genialny morderca tropił i karał ofiary winne wielokrotnego popełniania jednego z siedmiu grzechów głównych. Jednak w odróżnieniu od Johna Doe czy Dextera Morgana Jigsaw daje swoim ofiarom szansę, pod warunkiem, że aby przeżyć, będą gotowe coś poświęcić – i nie są to małe poświęcenia. Testuje ich wolę życia za pomocą skonstruowanych przez siebie pułapek, jednak unika szlachtowania swoich ofiar osobiście (w jednym z filmów nawet deklaruje, że nigdy nikogo nie zabił, gdyż zabijanie jest "pozbawione smaku").

W tym miejscu czuję się zobowiązana dodać mały caveat – mam nadzieję, że większość czytelników zdaje sobie sprawę, że nie mam tu zamiaru wdawać się w rozważania na temat moralnej słuszności motywacji Jigsawa oraz tego, czy jego traumatyczne przeżycia (śmiertelna choroba, utrata żony i dziecka) usprawiedliwiają jego postępowanie. To jest temat na zupełnie inną dyskusję. Celem niniejszego eseju jest przede wszystkim wykazanie, w jaki sposób seria Piła zmieniła reguły gatunku oraz jak jej znaczenie i przesłanie wpisują się w obecny krajobraz kulturowy. Jakkolwiek takie stwierdzenie może się wydawać absurdalne, jest to slasher gore dla myślącego odbiorcy.

A zatem, jakie elementy serii można zaliczyć do kategorii "woke", która przeszkadza spać niektórym fanom horroru, a innych przeciwnie, zachęca do bardziej wnikliwego zapoznania się z gatunkiem? Przede wszystkim wszechobecny komentarz na temat powszechnie istniejących w Ameryce niesprawiedliwości społecznych, dyskryminacji, wszechobecnej korupcji i bezwzględnego traktowania obywateli przez państwo. Najbardziej jaskrawym przykładem jest wątek dotyczący choroby Jigsawa, który po zdiagnozowaniu raka udaje się do firmy ubezpieczeniowej w nadziei na zgodę na udział w eksperymentalnym leczeniu i zostaje potraktowany wyjątkowo ozięble. (Nie trzeba chyba dodawać, że właściciel owej firmy ląduje później w jednej z jego śmiertelnych pułapek.) Duża część jego ofiar cieszy się szeroko pojętym przywilejem społecznym, z którego posiadania nawet nie zdają sobie sprawy, takim jak pieniądze, dobre urodzenie, wykształcenie i kariera zawodowa. Jednak zamiast wykorzystać te prezenty od losu do pomagania innym ludziom i prowadzenia dobrego życia, marnują je przez swój egoizm, chciwość i brak empatii, za co spotyka ich kara w postaci śmiertelnej pułapki, w którą w pewnym sensie złapali się sami. Zaś Spirala, czyli spin-off serii Piła, to już otwarta i jednoznaczna krytyka rasizmu i korupcji powszechnie panujących w amerykańskiej policji.

Bardzo interesującym oraz istotnym aspektem serii jest także brak mizoginii i uprzedmiotowienia kobiet, w horrorach zazwyczaj obecnych na potęgę, szczególnie w slasherach (dla niektórych te elementy stanowią wręcz wyznacznik przynależności do gatunku). Wśród ofiar Jigsawa znajdują się mężczyźni i kobiety w równych proporcjach, nikt nie jest traktowany ulgowo (w przeciwieństwie np. do Terrifiera, który jako slasher charakteryzuje się skrajną mizoginią zarówno w postaci przewagi ofiar kobiecych nad męskimi, jak też różnicy w kalibrze metod stosowanych przez mordercę). Piła nie jest kręcona z perspektywy male gaze – żadna ze zbrodni Jigsawa i jego naśladowców nie ma aspektu seksualnego, który stawiałby kobietę w pozycji uprzedmiotowionej, bezwolnej ofiary. Wręcz przeciwnie, jedną z jego ofiar jest wyjątkowo odrażający gwałciciel i podglądacz, który zostaje zmuszony do wyłupienia sobie oczu. Nie znajdziemy tutaj tradycyjnej seksownej blondynki z dużym biustem, która zostaje zarąbana siekierą po wydaniu z siebie obowiązkowego wrzasku (oraz – często – uprzednim odbyciu stosunku seksualnego z równie tradycyjnym popularnym sportowcem). Postacie kobiece w Pile są inteligentne, zaradne, mają dobrze zarysowane osobowości i własne motywacje, a jeśli giną w pułapce Jigsawa, to ich śmierć spowodowana jest raczej wadami i słabościami związanymi z ludzką naturą jako taką, a nie faktem, że są kobietami i są atrakcyjne.

Warto wspomnieć także o relacji Jigsawa z jego uczennicą i protegowaną, Amandą. Była narkomanka i jedna z jego wczesnych ofiar, której udało się wydostać z pułapki i którą Jigsaw wziął później pod swoje skrzydła, jest intrygującą postacią między innymi dzięki temu, że nie została pozbawiona przez scenarzystów osobowości ani możliwości decydowania o sobie. Ma własną historię i własne motywy działania, a jej relacja z Jigsawem nie ma podtekstu seksualnego. Za to należą się scenarzystom duże brawa, bo zdecydowanie zbyt często w przedstawieniu relacji mentor-protegowana twórcy ulegają pokusie, by przedstawić ją jako relację władzy pierwszego nad drugą, opartej na seksualnym drapieżnictwie.

Biorąc to wszystko pod uwagę, sądzę, że Piła mimo swojej dość kontrowersyjnej opinii jest na tyle ciekawą propozycją w morzu produkowanych obecnie horrorów i slasherów, że warto jej się lepiej przyjrzeć. Warto też kibicować kierunkowi, w którym podążyli scenarzyści i producenci franczyzy i mieć nadzieję, że więcej twórców pójdzie ich śladem. Gdyż o ile metody Johna Kramera mogą zostać uznane za zbyt drastyczne, o tyle jego przesłanie na pewno jest warte przemyślenia.